Dzisiaj jest: 2.12.2024, imieniny: Balbiny, Ksawerego, Pauliny
WYBIERZ JĘZYK

Z powrotem w domu. Siedem spojrzeń na polskie dzieje

Dodano: 2 lata temu Czytane: 399 Autor:
Redakcja poleca!

Nieprzebrane tłumy wiwatowały na cześć prezydenta Stanów Zjednoczonych i towarzyszącego mu wybitnego fizyka. Obaj symbolizowali nowoczesność: jeden w polityce, drugi w sferze nauki. „Świat Jutra”...

Z powrotem w domu. Siedem spojrzeń na polskie dzieje
Nieprzebrane tłumy wiwatowały na cześć prezydenta Stanów Zjednoczonych i towarzyszącego mu wybitnego fizyka. Obaj symbolizowali nowoczesność: jeden w polityce, drugi w sferze nauki. „Świat Jutra” – takie dumne hasło przyświecało Wystawie Światowej, którą obaj inaugurowali. Przemówienia Franklina Delano Roosevelta oraz Alberta Einsteina przyjęto z entuzjazmem. Oba tchnęły optymizmem, kreśliły ambitne zamierzenia. Był 30 kwietnia 1939 r., w Nowym Jorku świeciło piękne słońce. Kilka dni później, 3 maja, otwarto Pawilon Polski. Przemówienia były nie mniej uroczyste, choć bardziej stonowane. W Polsce dawało się już odczuć grozę zbliżającej się wojny.

Wojna wybuchła szybciej, niż można się było spodziewać, i pochłonęła dziedzictwo II Rzeczypospolitej, zanim zdążył minąć pierwszy wystawowy sezon. Gdy Wystawa Światowa kończyła się jesienią 1940 r., blisko 11 tysięcy obiektów prezentowanych na polskiej ekspozycji utknęło na obczyźnie. W okupowanej przez Niemców części Polski funkcjonował już obóz koncentracyjny Auschwitz, a groby ofiar masowych egzekucji powstawały od Piaśnicy po Palmiry. Wschodnia Polska cierpiała terroryzowana przez sowieckie NKWD. Wymarzony „świat jutra” nie spełnił swoich obietnic.
Koniec lat 30. był czasem ogromnych kontrastów. W październiku 1929 r. zaczął się kryzys, który pogrążył w chaosie światową gospodarkę, i jego skutki po upływie dekady wciąż były odczuwalne: zarówno w USA, jak i w całej Europie. Z drugiej strony: technologia użytkowa pyszniła się jak nigdy wcześniej. „Obok wspaniałych domów towarowych królowały małe sklepiki. Było bardzo bogato i nieprawdopodobnie biednie zarazem” – pisał dziennikarz przemierzający Nowy Jork w przeddzień Wystawy Światowej. A jednak dominował optymizm. Nad miastem górował przecież Empire State Building, najnowocześniejszy drapacz chmur w mieście. Jego smukła sylwetka zdawała się zapowiadać, że technika pozwoli już niebawem zbudować dobre życie dla milionów ludzi na całym świecie.
Polska też miała na to nadzieję. Tysiące przedmiotów prezentowanych w ramach polskiej ekspozycji stanowiły świadectwo tego, co udało się osiągnąć w dwudziestoleciu niepodległości, odzyskanej w listopadzie 1918 r. Była to wspaniała okazja, by pokazać się od najlepszej strony! Jak pisali ówcześni urzędnicy, nowojorska wystawa przyniosła „największe dotychczas wystąpienie Polski na terenie międzynarodowym”. Starano się podkreślić wielkie sukcesy gospodarcze, takie jak budowa portu w Gdyni czy błyskawiczne stworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Swoją misję miała także sztuka.
„Sztuka powinna odegrać w naszym państwie poważną rolę, jako czynnik państwowotwórczy” – pisał mistrz polskiego drzeworytu, Władysław Skoczylas. Podobnie myśleli organizatorzy Pawilonu Polskiego. Dlatego też dziełom artystycznym przypisywano tak duże znaczenie. Najlepszym świadectwem było przygotowanie specjalnie na tę okazję cyklu obrazów wykonanych przez grupę malarzy znanych jako Bractwo św. Łukasza. Siedem tematów wyselekcjonowanych przez wybitnych historyków miało nie tylko wyrażać chwałę i wielkość Rzeczpospolitej, pokazując milionom zwiedzających, że polska państwowość sięga swymi korzeniami głęboko w średniowiecze. Miały one także w pigułce przedstawiać fundamenty, na których posadowiona była polska kultura. Umiłowanie wolności, tolerancja, konsekwentna walka w obronie swoich wartości – oto czym stała Polska. I świat miał się o tym dowiedzieć.
Siedem obrazów prezentowało przekrój wydarzeń historycznych od spotkania Bolesława Chrobrego z Ottonem III w 1000 r. aż po uchwalenie Konstytucji 3 maja w 1791 r. Każde z ujęć pokazywało wyjątkowość polskiego doświadczenia: myślenie obywatelskie, odpowiedzialność, determinację w walce o państwo. Nie mniej ciekawa niż sama tematyka była metoda twórcza. Grono malarzy pracowało kolektywnie. Każdy specjalizował się w nieco innym elemencie warsztatu. W ten sposób jedenastu twórców − na czele z mentorem grupy, prof. Tadeuszem Pruszkowskim − przygotowało dzieła jednocześnie bardzo spójne i niezwykle różnorodne. Przy tym tempo pracy było imponujące. Siedem obrazów o wymiarach 200 x 120 cm powstało od zera w ciągu zaledwie sześciu miesięcy! Zaprezentowane po raz pierwszy w Warszawie w grudniu 1938 r., wywołały żywiołową dyskusję. Wiosną kolejnego roku przetransportowano je statkiem M/s Batory na ziemię amerykańską. Aż do jesieni 1940 r. były perłą w koronie polskiej ekspozycji w Nowym Jorku. Gdy Wystawa Światowa się skończyła, nie mogły jednak wrócić do kraju.
Opiekę nad nimi roztoczył polski komisarz wystawowy Stefan Ropp. To jego staraniem kolekcję obrazów udało się zachować w całości. Byli chętni, którzy chcieli kupić poszczególne prace, ostatecznie jednak do tego nie doszło. Dzieła znalazły swoją przystań w Le Moyne College w Syracuse, nieopodal Nowego Jorku. Eksponowano je przez lata w tamtejszej bibliotece. Z jednej strony stanowiły obiekt zainteresowania studentów i gości uczelni. Z drugiej − przedmiot dumy amerykańskiej Polonii, dla której symboliczny był fakt, że władze uczelni nie prowadziły z rządem komunistycznym w Warszawie rozmów na temat odesłania dzieł do kraju. Nie brakowało w Le Moyne powierników pamięci o obrazach i ich twórcach, a jedną z osób najbardziej na tym polu zasłużonych jest wieloletnia dyrektor biblioteki Inga Barnello.
To właśnie Inga Barnello była honorowym gościem wernisażu wystawy Muzeum Historii Polski pt. „Łukaszowcy. Wielki powrót”. Było to wielkie święto wszystkich tych, którzy zaangażowali się w działania mające na celu sprowadzenie unikalnej kolekcji do kraju. Po wielu latach ten powrót stał się możliwy dzięki dobrej woli ze strony władz uczelni, a także dzięki determinacji polskich muzealników oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w tym osobiście wicepremiera prof. Piotra Glińskiego. Inauguracja wystawy w warszawskim Muzeum Narodowym przyciągnęła prawdziwe tłumy.
Od 29 września do 13 listopada tego roku wystawa Muzeum Historii Polski „Łukaszowcy. Wielki powrót” jest dostępna dla zwiedzających w murach Muzeum Narodowego w Warszawie. Już niedługo malowidła uświetnią wystawę stałą Muzeum Historii Polski, którego budynek powstaje na warszawskiej Cytadeli. Historia zatoczy w ten sposób koło: dzieła przygotowane po to, by opowiadać o narodowych dziejach, będą pełnić tę funkcję w największym muzeum historycznym w naszym kraju.
 
Źródło: https://zielonagora.naszemiasto.pl
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.